Szafy pękają w szwach od narzędzi, szuflady są pełne śrub, śrubeczek, gwoździ, nakrętek, na półkach leżą perełki rękodzielnictwa stolarskiego wykonywane własnoręcznie przez uczestników. Kawał dobrej, wydawać by się mogło męskiej, roboty. A tu zaskoczenie – instruktorem pracowni ogrodniczo-technicznej jest pani Marta. Pod jej troskliwym okiem uczestnicy pracują tu w skupieniu, spokojnie, metodycznie, konsekwentnie realizują założone cele i osiągają zamierzone efekty. Do nich należy też pielęgnacja roślin ogródkowych, których pięknem można się napawać przez większą część roku.